środa, 8 października 2008

czuję się z tym fatalnie

5 dzień bez bloga. podziwiam Was, kochani czytelnicy za to że wytrwaliście i niezrażeni moim długim milczeniem, powróciliście na moje łono, łono blogowe. dziękuję.
a tak na marginesie, to człowiek, który oprowadzał dantego po piekle to wergiliusz, a pół-człowiek pół-koń to, tak tak. centaur. ja dziś nie wiedziałem. ale już wiem. i kto nie wiedział to już wie. i z wdzięczności może kliknąć w reklamę powyżej i dać mi zarobić fortunę.
wyszło szydło, że moim jedynym motywatorem są zielone. cóż.
miniony tydzień okazał się tygodniem pomylonych sal. zresztą nie po raz pierwszy. jak dotąd w rywalizacji KUL - ja przegrywam 3:0. mam nadzieję, że w drugim semestrze się odgryzę!
bo, w poniedziałek - po założeniu konta w upadającym banku (chciałem żeby mi pożyczyli z 5 milionów euro zanim upadną, ale nie chcieli) - zapragnąłem udać się na wykład z antropologii religii. zaszedłem na tiensestraat 41 i szukam budynku dv3. jest! poszedłem, ale naturalnie nie było sali 01.19. co się okazało, w tym komleksie są dwa budynki o nazwie dv3. jeden stary, drugi nowy. tym sposobem KUL zdobyło 3 gola!
a w sklepie zapytałem się po nederlands: waar is melk? nie skonstatowałem jednak uprzednio, że zapytawszy w nederlands w nederlands otrzymam odpowiedź. więc pan mi dokładnie opisał, gestykulując delikatnie, ja wysłuchałem i czym prędzej poszedłem do innego pana pytając: where can I find a milk? i wtedy było już lepiej.
a co do mleka. w kawiarni nie można chcieć kawy z mlekiem. można latte lub cappucino. ale zwykłej z mlekiem nie. mleko bowiem, podobnie jak cukier i jakieś inne igrediencje stoi na stoliku gdzieś w kącie, bo w kąty nikt nie zagląda. i żeby wlać mleko, trzeba paradnym krokiem, bacząc by ani kropli kruczoczaranego napoju nie uronić, przemierzyć wzdłuż lokal wystawiając się na złośliwe spojrzenia biesiadników. wypiłem więc latte. co tam. bez cukru. bo ludzie dzielą się na inteligentnych i słodzących kawę. to nie moje, ale mi się spodobało. ale to oczywiście nieprawda! wśród niesłodzących natrafi się na ćwierćinteligenta z klamerkami u nogawek wymachującego kluczykami od poloneza.
a o tomaszu apostole, gdzie nie wkłada ręki do boku Pana - co malując, Caravaggio nas okłamał - jest mowa u św. jana.

Brak komentarzy: