czwartek, 6 listopada 2008

zen w beginażu

się dzieje.
wczoraj w szkole gratulowali wyboru obamy. nie czuję się adresatem tych gratulacji, bo pierwsze primo, nie zagłosowałbym nań, drugie primo nie głosowałem w ogóle, trzecie primo średnio jestem szczęśliwy z tego wyboru i czwarte primo jakieś medjugorie z tymi wyborami.
czarny wygrał. niech tam. ale teraz TRZEBA być czarnym. bond ma być czarny, papież ma być czarny, w ogóle wszyscy prezydenci, premierzy i marszałkowie powinni być czarni. bo to jest jazzy. bo jak czarnemu dzieje się źle to na pewno rasizm, a jak dobrze to na pewno nie-rasizm. a nie to, że ludziom dzieję się po prostu czasem dobrze, czasem źle. zawsze przez nich samych.
noż. powtarzam po raz setny: nie mam nic przeciw. ale. nie przesadzajmy, że teraz trzeba być czarnym. a za sto lat będzie trzeba być zielonym. już nawet nie warto być pedałem dziś. chyba że czarnym.

dzięki życzliwym czytelnikom, okazało się, że najdłuższe słowo w nederlands nie jest najdłuższe, bo są o 20 liter dłuższe. dziękuję za interakcję. na prośbę tegoż czytelnika napiszę wszystko b'reszit. zmiana systemu kształcenia z zakładowo-stadnego na indywidualno-dzienno-zaoczny umożliwiła wyjazd na erasmusa. z tej możliwości skrzętnie skorzystałem przeszedłszy przez geste sito kryteriów eliminacyjnych. przed wyjazdem zostałem namówiony przez in spe czytelników by pisać bloga i tak oto powstał. miał być całkiem poświęcony doznaniom belgijskim, a jest trochę prywaty.

środowe popołudnia (woensdagnademiddags;) są zawsze dołujące. są przeciekawe ale udowadniają mizerię mojej - jakże szerokiej skądinąd - wiedzy. i tak wczoraj nie wiedziałem gdzie aleksander the great śnił, że "w tym znaku zwycięży", kto napisał Tristana i Izoldę (nie operę) , myślałem że grupa Laokona nie jest grupą Laokona i kim sam Laokon był.
wystarczy biczowania się.

inni z kolei czytelnicy pytają czy nagrody i konkursy są nadal aktualne.
są.
pierwszy ciągle pozostaje nierozwiązany. jedna próba jednego z czytelników się nie powiodła. jest więc aktualny.

a co do tytułu. w leuven jest beginaż. ściśle to był. sam nie wiedziałem zanim przyjechałem to takiego. google i wiki odpowiedzą temu kto nie wie, a kto wie to wie.
i jak się rzekło tu beginaż był. dziś została jedna kobieta. ponoć mniszka, ale uczy medytacji zen.

świat się kończy.

Brak komentarzy: