wtorek, 21 października 2008

hottentottententententoonstelling

wszystko uzależnia tak samo. komputer, metanol, bogowie, seks, betafenyloizopropyloamina i house, też. niesamowite jak może zaburzyć
pracę ośrodka nagrody-kary. co prawda jeszcze nie tonę w długach i czasem się myję, ale jestem
na najlepszej dordze by upaść w czeluści ostateczne. chyba, że jakiś ktoś życzliwy, nie wrzuci na
chomika czy rapidszera nowych odcinków.
dziś rano usłyszałem niesamowitą melodię. dwie miejscowe karetki pogotowia jechały w przeciwnych
kierunkach i doppler tak się ułożył, że melodia była niebiańska. nie-ludzka. pewnie taka cudowna,
bo nieprzewidziana, niezaplanowana, by nie powiedzieć przypadkowa.
kolejne wykłady, kartkówki, tak tak, kartkówki, na tym lepszym zachodzie nie wierzą na słowo.
i sprawdzają. policjant sprawdza czy jesteś w domu. tym domu, w ktorym deklarujesz że jesteś.
w szkole sprawdzają. po drodze do belgii Cię sprawdzają. ale to niemcy.
za to w sklepie wierzą. bo nie trzeba wózka, można ładować wszystko do plecaka. i nie ma bramek,
piszczących jak przechodzisz z czymś za pazuchą. więc wierzą.
a dziś zażartowałem po nederlands. w sklepie. pani się uśmiechnęła i coś mi odpowiedziała.
oczywiście nie miałem pojęcia co, ale się od-uśmiechnałem licząć że mnie właśnie nie obraziła,
ani nie przeklnęła do 8 pokolenia.
ach, najważniejsze. spłodziłem dziś, tzn. skończyłem płodzić najważniejsze 163 kilobajty w moim życiu.
tak, tak. to pierwszy rozdział mojej wiekopomnej pracy magisterskiej, która wstrząśnie dotychczasową
biblistyką, która obali wszystkie mity, którymi karmi nas wielki watykański brat, która wreszcie
powie prawdę o tym wszystkim. po czym trafi na indeks. przeczyta ją tarcisio bertone. i będę milionerem,
bo wszyscy ją kupią! taaaa. jak zazdroszczę wszystkim, co nie muszą przepisywać 100 książek w jedno
wypracowanie i poprawiać przecinków w bibliografii.
oj, bo się robi politycznie. a miało być sprawozdawczo.
w sercu europy kryzys ma się dobrze. ekonomiczny, naturalnie.co tam, pochwalę się.
zapytałem dziś - w lokalnym ma się rozumieć języku - czy są kanapki. i zrozumiałem odpowiedź.
sukces połowiczny, bo kanapek nie było.
tytuł na najdłuższe słowo w nederlands, 33 litery. fajne, nie?

Brak komentarzy: